wtorek, 26 maja 2009

Warsztaty filmowe już 9 czerwca!

Już 9 czerwca w naszej szkole odbędą się warsztaty filmowe. Więcej informacji na dniach (post edytowany). Poniżej przedstawiamy sylwetkę prowadzącej zajęcia, pani Weroniki Bliskiej.

Weronika Bilska
Od 2005 roku jest studentką wydziału operatorskiego WRiTV (Wydział Radia i Telewizji) Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Twórczyni kilku krótkich filmów dokumentalnych.
Weronika Bilska jest laureatką prestiżowej Nagrody Kodaka za zdjęcia do filmu „Warszawianka” na 9. Festiwalu Filmów Polskich w Los Angeles w 2008, zdjęcia do tego filmu zdobyły także indywidualną nagrodę na festiwalu Camerimage 2007, a także na Festiwalu Filmowym „Drzwi” w Gliwicach w 2008. Otrzymała wiele innych nagród - specjalną nagrodę Jury na 50. Ogólnopolskim Konkursie Filmów Amatorskich w 2004 r. w Koninieza na najlepszy film dokumentalny „31.08.2003”, nagrodę „Złoty Mrówkojad” za zdjęcia do filmu „Raz, dwa, trzy” na 2. Lubelskiej Gali Filmu Niezależnego 2008.



Do usłyszenia ;)

Podziękujmy za 20 lat wolności!

W ramach Inicjatywy RAZEM 89 rozpoczęliśmy dziś wielką internetową akcję:
“Dziękujemy za 20 lat wolności!”!

20 lat temu zmieniliśmy Polskę i Europę – podziękujmy dziś za to, sobie i
innym. Tym znanym i tym mniej znanym twórcom przemian, najbliższym.

Zapraszamy na stronę www.razem89.pl – wystarczy kliknąć, żeby podziękować.

Już samo kliknięcie jest podziękowaniem. Każdy może też dodatkowo napisać
komu chce podziękować i za co, a także dodać zdjęcie – swoje lub osoby,
której dziękuje. Dzięki numerowanym wpisom, podziękowania można też
zadedykować.

Bardzo potrzebujemy Waszej pomocy w poinformowaniu o akcji jak największej
liczby osób!

Co można zrobić, żeby pomóc akcji:

- wejść na stronę! :)
- wysłać tę wiadomość lub powiadomienie o akcji do jak największej liczby ludzi w swojej organizacji! - można ją modyfikować, dodać swój komentarz, etc.:)
- wysłać tę wiadomość do swoich znajomych!
- wysłać sms-y
- ustawić na gadu-gadu i innych komunikatorach opis zapraszający do tej akcji "www.razem89.pl"
- ustawić na profilach społecznościowych logo RAZEM 89 wśród zdjęć
zgłosić się do nas po plakaty RAZEM 89 – info@razem89.pl

Pozdrawiamy serdecznie!

sobota, 23 maja 2009

Profesor Zbigniew Hołda nie żyje

Wybitny prawnik, znakomity znawca problematyki praw człowieka, człowiek głęboko dobry zmarł wczoraj wieczorem. Miał 59 lat

Profesor miał wrodzone poczucie sprawiedliwości, a do tego bezkompromisowość, dzięki której potrafił narażać się nawet własnemu środowisku, walcząc o to, co uważał za słuszne. Zawsze był lojalny wobec własnego sumienia.

Pogodny, niezrównany gawędziarz, otwarty na każdą radość, niezmiennie życzliwy i ciepły. A do tego był człowiekiem niezwykłej skromności, niezabiegającym o zaszczyty, stanowiska i uznanie. Został adwokatem nie dla pieniędzy, ale żeby pomagać ludziom. Mówił, że wystarczająco zarabia jako profesor. I nie było w tym cienia autoreklamy.


Profesor Hołda był absolwentem Wydziału Prawa UMCS, kierownikiem Zakładu Prawa i Polityki Penitencjarnej Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, członkiem Komisji Prawniczej Polskiej Akademii Umiejętności. W latach 1989-97 pracował w Komisji ds. Reformy Prawa Karnego, a w latach 1999-2000 w Zespole ds. Nowelizacji Kodyfikacji Karnej przy ministrze sprawiedliwości.

W latach 80. był cenionym i niezmordowanym doradcą "Solidarności". Za tę działalność w stanie wojennym został internowany. W wolnej Polsce poświęcił się działaniom na rzecz dostosowania polskiego systemu prawnego i penitencjarnego do standardów europejskich.

Prof. Hołda był laureatem nagrody Pro Bono. Tytuł ten nadaje od pięciu lat Fundacja Uniwersyteckich Poradni Prawnych. Laureatami są osoby, które bezinteresownie świadczą pomoc potrzebującym. Od lat jako adwokat prowadził tzw. sprawy precedensowe, w których wyrok może spowodować nową, bardziej przyjazną interpretację prawa.

Za działalność pro bono otrzymał też Złoty Paragraf przyznawany od 18 lat przez "Gazetę Prawną" i Nagrodę Tolerancji przyznawaną przez europejskie organizacje LGBT (działające na rzecz praw osób o odmiennej orientacji i identyfikacji seksualnej).



Źródło: Gazeta Wyborcza

sobota, 16 maja 2009

Charytatywny SMS bez VAT - wesprzyj akcję!

Polacy są bardzo wrażliwi na cierpienie i potrzeby drugiego człowieka oraz na zagrożenia dla środowiska naturalnego i wykazują się wielka hojnością nawet w dobie kryzysu gospodarczego. Dowodzi tego liczba darowizn przekazywanych na prowadzone przez nasze organizacje akcje pomocy potrzebującym w Polsce i na świecie.

Doświadczenia ostatnich lat pokazują, że jedną z najbardziej popularnych i najczęściej wykorzystywanych metod wspierania społecznych inicjatyw są darowizny przesyłane w formie charytatywnych SMS-ów. Z roku na rok rośnie liczba osób korzystających z tej nowoczesnej i wygodnej formy przekazywania darowizn, w 2002 roku z metody tej korzystało 4%, a w 2007 – 26,3 % darczyńców.

Równocześnie coraz więcej osób korzystających z tej formy przekazywania wsparcia jest oburzonych faktem, że aż 1/5 przekazanej przez nich darowizny zabierana jest przez skarb państwa, który obciąża wysłane SMS-y 22-procentową stawką podatku VAT. Przykładowo, jeżeli darczyńca za pomocą wysyłanego SMS-a przekazuje jakiejś organizacji kwotę 5 zł, do obdarowanej organizacji trafia nieco ponad 4 zł, prawie złotówkę darowizny w formie podatku VAT zabiera urząd skarbowy.


Na rzecz naszych organizacji tylko w ciągu jednego roku 2008 darczyńcy przekazali 22 426 284,00 zł, a z tej kwoty fiskus zabrał 4 044 084,00 zł. To że budżet państwa zarabia miliony złotych na odruchu ludzkiej solidarności, pomniejszając o 1/5 prywatne środki, które indywidualni darczyńcy przekazują na cele służące dobru ogółu, budzi moralny sprzeciw. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę, że pieniądze zebrane w kampaniach SMS-owych w większości przeznaczane są na cele, które powinny być finansowane z budżetu państwa. Jak wyglądałaby diagnostyka i leczenie dzieci w Polsce, gdyby nie sprzęt sfinansowany z akcji WOŚP? Czy Centrum Zdrowia Dziecka miałoby nowy czterokondygnacyjny budynek z oddziałami operacyjnymi gdyby nie Fundacja POLSAT? Jak wyglądałoby 14 klinik Centrum, czy Oddział Intensywnej Terapii Noworodka w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, gdyby nie środki przekazane na remont i wyposażenie przez Fundację TVN? Jak funkcjonowałyby w Polsce hospicja, gdyby nie kampanie SMS-owe prowadzone przez Fundację Hospicyjną? Przykłady można by mnożyć....

Od kilku lat środowisko organizacji pozarządowych w Polsce apelowało do rządu, parlamentu, a przede wszystkim do kolejnych Ministrów Finansów o zniesienie podatku VAT od SMS-ów wysyłanych na cele dobroczynne. Apelował o to również Rzecznik Praw Obywatelskich. Problem ten był przedmiotem dyskusji Parlamentarnego Zespołu ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi i indywidualnych interpelacji poselskich. Do dnia dzisiejszego Minister Finansów nie zdecydował się jednak na próbę rozwiązania tej kwestii, zasłaniając się ograniczeniami wynikającymi z prawa unijnego. Tymczasem doświadczenia innych krajów członkowskich przeczą tej argumentacji – u naszych czeskich i słowackich sąsiadów już od kilku lat SMSy charytatywne traktowane są jak darowizna i jako takie nie podlegają opodatkowaniu.

Wobec braku woli działania ze strony rządu 20 organizacji podpisanych pod niniejszym listem, postanowiło zawiązać koalicję „SMS bez VAT” i we współpracy z doradcami podatkowymi PricewaterhouseCoopers wykorzystać przewidziane prawem możliwości doprowadzenia do zmiany interpretacji przepisów podatkowych dotyczących VAT od SMS-ów wysyłanych na cele dobroczynne. Stosowne pisma skierowane zostały do Dyrektorów Izb Skarbowych w Warszawie, Katowicach i Bydgoszczy, którzy reprezentują Ministra Finansów. Czekamy na jednoznaczną odpowiedź Ministra.

Liczymy, że argumenty przedstawione w naszym zapytaniu wpłyną na zmianę dotychczasowej interpretacji przepisów przez Ministra Finansów, a w konsekwencji doprowadzą do odstąpienia od nakładania na operatorów obowiązku odprowadzania VAT od tego typu darowizn. Mamy głębokie przekonanie, poparte doświadczeniem naszych kolegów z organizacji pozarządowych w innych krajach Unii oraz specjalistyczną wiedzą doradców podatkowych PwC, że w świetle prawa unijnego możliwość odstąpienia od pobrania VAT od charytatywnych SMS-ów istnieje nawet przy obecnie obowiązujących przepisach. W przypadku podtrzymania przez Ministerstwo Finansów dotychczasowego stanowiska, jesteśmy zdeterminowani walczyć o jego zmianę, w ramach obowiązujących procedur prawnych przed polskimi sądami administracyjnymi wszystkich instancji, a w ostateczności również przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.

Jesteśmy przekonani, ze budżet państwa nie powinien korzystać z hojności ludzi, którzy w odruchu solidarności z potrzebującymi - przekazują darowiznę na pomoc ofiarom tragedii, opiekę nad niepełnosprawnymi, wykluczonymi czy upośledzonymi, ratowanie zdrowia i życia dzieci i dorosłych, czy ochronę środowiska naturalnego, za pomocą nowoczesnych środków przekazu: telefonii komórkowej czy linii typu audiotele.

Zwracamy się do wszystkich, którym bliska jest idea bezinteresownej pomocy o przyłączenie się do apelu o zmianę interpretacji przepisów opodatkowujących SMS-owe darowizny.

Koalicja „SMS bez VAT"


Jeżeli chcesz wesprzeć tą akcję, wystarczy, że podpiszesz się pod listem otwartym na stronie www.smsbezvat.pl. Twój podpis znaczy wiele. Być może dzięki niemu, w razie twojego nagłego wypadku znajdą się pieniądze na uratowanie Ciebie i twojej rodziny.

sobota, 9 maja 2009

Warsztaty w Szkole Podstawowej nr 2 w Trzebnicy

100 pomysłów na minutę!

Warsztaty okazały się sukcesem w naszej szkole, więc stwierdziliśmy, że – jak śpiewa Piwnica pod Baranami - musimy siać… Przyszedł czas na trzebnickie podstawówki. Do drużyny Agnieszki i Pauliny dołączyłam razem z Kasią Zaustowicz. Dziewczyny odwiedziły wcześniej szkołę, w której miałyśmy poprowadzić zajęcia i ustaliły termin z dyrektorką, p. Grażyną Kantecką.
Najważniejszy jest pomysł. Ale jak zachęcić szóstoklasistę do współpracy? Miałyśmy mnóstwo materiałów i chaos w głowach. W sobotę postanowiłyśmy się spotkać. Za namową naszej koordynatorki, wydrukowałyśmy sobie scenariusze ze strony Polskiej Akcji Humanitarnej i wybierałyśmy najciekawsze zajęcia dla młodszych kolegów i koleżanek. Kompilowałyśmy zadania z różnych konspektów, by nasze warsztaty uczynić jak najatrakcyjniejsze dla dzieci. Burza mózgów zaczęła się w chwili, gdy każda z nas jak na komendę nagle doznawała iluminacji i chciała spontanicznie podzielić się wizją z innymi. „Dajcie mi się skupić!” – powtarzała ciągle Aga. Po dwóch godzinach postanowiłyśmy zwolnić obroty. Miałyśmy już naprawdę sporo materiałów i zapisanych na fiszkach pomysłów ich realizacji. Chwila żartów, deser i ponownie zabrałyśmy się do pracy. Około godziny 16 złożyłyśmy wszystko w całość. W poniedziałek podzieliliśmy się naszą koncepcją z p. Komisarczyk i Bartkiem. Omówiłyśmy raz jeszcze niektóre zagadnienia, ustaliłyśmy szczegóły wyjścia i wszyscy zsynchronizowaliśmy zegarki. Pozostało nam czekać cierpliwie do czwartku, z nadzieją, że wszystko pójdzie dobrze.
Pani powiedziała, że pójdzie dobrze. Uwierzyłyśmy, bo jeśli nie, to patrz punkt pierwszy ;)


Wdech-wydech.. Dziś warsztaty!

W środę wieczorem linie telefoniczne w naszych domach były bez przerwy zajęte. „A może zrobimy ankietę ewaluacyjną?” – padł jeszcze pomysł ze strony Pauliny. Dobrze, robimy sondę! Jak wspaniale, że istnieje coś takiego jak Gadu-Gadu! Po chwili napływały do mnie pytania związane z naszą ankietą. Małe poprawki i wersja jest już gotowa do druku. Na każdej kartce znajdowało się 7 pytań. Postanowiłyśmy, że ankieta będzie anonimowa. Pełny profesjonalizm – usłyszałyśmy potem od naszej pani.
O godzinie 23 zadzwoniła do mnie Kasia. Nasza „fantastyczna czwórka” musiała rozdzielić się na dwa obozy. Miałyśmy nadzieję, że w dwójkach będziemy miały tyle samo energii, co w większej drużynie. Agnieszce i Pauli przypadła klasa 6a i 6b, natomiast Kasi i mnie 6c. Dziewczyny miały zaczynać o 9, a my o 10:45. Miałyśmy sporo czasu, ponieważ pojawiłam się u Kasi już o 8. Przygotowałyśmy się odpowiednio. Jeszcze tylko poprawki przy materiałach dla naszych nowych znajomych. „To co, idziemy?” – zaproponowałam ochoczo mojej koleżance. Odpowiedziała mi uśmiechem i ruszyłyśmy do szkoły obładowane kolorowymi kartonami i „naprawdę niezbędnymi rzeczami”.
Krótka rozmowa z panem woźnym przed wejściem do podstawówki nas rozbawiła, ale wzięłyśmy sobie do serc przestrogę: „Może być ciężko zapanować nad takim wulkanem energii i zapału.” No tak.. przecież dopiero zaczynamy. Po chwili pojawili się Paulina, Agnieszka i Bartosz, który miał nagrywać efekty naszej pracy. Udałyśmy się do sekretariatu, gdzie dostaliśmy informację, w których klasach spotkamy naszych „nowych podopiecznych”.


Nie taki diabeł straszny, czyli strach ma wielkie oczy…

Sebcio, Pipi, Cristiano, Szymek, Janek. Każdy zapisał swoje imię bądź pseudonim na papierowej taśmie. Ustawiliśmy krzesełka w dużym kole. W 6c przeważali chłopcy. Na akceptację naszych pomysłów ze strony dziewczynek nie trzeba było długo czekać. Niestety, z chłopcami było nieco gorzej. Nie pomagały uśmiechy, a czas leciał nieubłaganie. Kasia próbowała zachęcić kolegów do współpracy żartem, a ja starałam się opowiedzieć jakąś ciekawą historię. W końcu żywioł został opanowany! Uff, udało nam się dogadać z męską częścią grupy i powiedziałyśmy kilka słów o sobie. Z uśmiechem, ładną polszczyzną – jak życzyła sobie nasza koordynatorka.
Tematem zajęć były prawa człowieka i edukacja w kontekście praw dziecka. Oba pojęcia zostały przez nas przybliżone uczniom w jak najbardziej zrozumiałej formie. Najważniejsza była dla nas spontaniczność, nie chciałyśmy się uczyć niczego na pamięć i klepać jak oszalałe, liczyłyśmy się z tym, że przedstawiając tak treściwe tematy w niezbyt długim czasie, uczniowie nie zapamiętają zbyt wiele, jeśli nie podamy wiedzy w ciekawy sposób.
Zaczęłam od „tortu życia”, każdy uczeń miał rozrysować na diagramie kołowym, jak wygląda jego dzień. Oczywiście większość czasu zajmowała nam nauka, tym samym stwierdziliśmy, że właśnie ona jest nieodłączną częścią naszego życia. Kasia zaproponowała narysowanie „tortu edukacyjnego”. Tym razem można było rysować dowolną techniką. Piramida okazała się najciekawszym rozwiązaniem. Na górze stali naturalnie nauczyciele, bo to dzięki nim możemy zdobywać wiedzę i wiadomości.
Po tym „ćwiczeniu na rozgrzewkę” opowiedziałam szóstoklasistom historię Jane, dziewczynki żyjącej w Tanzanii, której większość dnia zajmują obowiązki domowe, a szkoła schodzi na dalszy plan. W wieku 8 lat nie potrafi jeszcze czytać ani pisać.
Zadaniem uczniów było narysowanie jej sylwetki w czteroosobowych grupach i wypisanie tych rzeczy, które chcieliby zmienić w jej życiu. Drużyny wykazały się zdolnościami artystycznymi. Chłopców poniosła wyobraźnia, ale i dziewczynki postanowiły stworzyć własną Jane. Wszyscy świetnie się zaprezentowali. Byłyśmy bardzo zadowolone z efektów pracy dziewcząt i chłopców.
Następnie zachęciłyśmy Cristiano i Olę do wspólnej zabawy. Chłopiec musiał wcielić się w rolę Jane, a Ola miała być dziewczyną z Europy. Czytałyśmy na zmianę pytania, jeśli odpowiedź brzmiała „TAK”- należało zrobić krok w przód, jeśli „NIE”- krok w tył. Po chwili uczniowie zauważyli różnice między życiem dziecka, którego harmonogram dnia jest wypełniony praktycznie tylko obowiązkami, a dziecka, które ma wolność wyboru i więcej czasu poświęca na przyjemności i naukę niż na ciężką pracę w polu z kukurydzą.
Kasia zachęciła jednego z chłopaków, by przeczytał wiersz Marcina Brykczyńskiego „O prawach dziecka”. Uczniowie mieli za zadanie wyłapać z utworu prawa, jakie posiada każde dziecko. Następnie wypisywali je na tablicy. Złotym środkiem na zwiększenie aktywności okazał się konkurs! Grupy miały zilustrować w formie dramy wylosowane przez lidera prawo. Każda drużyna spisała się doskonale. Dużo było przy tym śmiechy i zabawy. Wszyscy otrzymali ołówki i długopisy z logo PAH i CEO. Na koniec przeprowadziłyśmy ankietę, dzięki której dowiedziałyśmy się, że uczniowie chcieliby, żeby gimnazjaliści jeszcze raz odwiedzili ich szkołę z podobnymi warsztatami i żeby trwały jeszcze dłużej niż 90 minut :)
Agnieszka Gniadek i Paulina Lechowska również wyszły bardzo zadowolone z warsztatów ze swoimi szóstoklasistami. Bardzo spodobała nam się rola pedagoga. Kto wie? Może w przyszłości zainteresuje nas zawód nauczyciela? Na koniec stwierdziłyśmy, że „Nie taki diabeł straszny, jak go malują” i … poszłyśmy uzgodnić kolejne terminy.
Przyznać jednak musimy, że po dotarciu do domu poczuliśmy ogromne zmęczenie. Jak nauczyciele wytrzymują tyle lekcji z nami?!

Autor: Małgosia Mróz


Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu już dziś!

W sobotę(9.05) wypada Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu. Z tej okazji w siedmiu miastach Polski odbędą się imprezy promujące sprawiedliwy handel i świadomość konsumencką.

Sprawiedliwy handel (ang. fairtrade) to system, który monitoruje produkty na każdym etapie - od producenta przez eksporterów, importerów i przetwórców aż do końcowego produktu. Produkty oznaczone czarno-niebiesko-żółtym znakiem fairtrade są co prawda droższe od innych, ale z reguły odznaczają się lepszą jakością. Z jednej strony pozwalają one konsumentom na świadomy wybór, z drugiej wspierają pomoc dla krajów biednego Południa.


Koalicja Sprawiedliwego Handlu, która promuje fairtrade w Polsce, zwraca uwagę na problem sprawiedliwej zapłaty dla producentów z krajów Trzeciego Świata. Dla przykładu Etiopczyk, który pracuje na plantacji kawy, dostaje za kilogram ziaren równowartość 1,20 zł. W Polsce można z tej ilości kawy zaparzyć 80 filiżanek i sprzedać w kawiarni za ok. 500 zł.

"Są bardzo silne związki między pomocą humanitarną i rozwojową, której udzielamy, a sprawiedliwym handlem. Zwłaszcza w pomocy rozwojowej sprawiedliwy handel może odegrać bardzo dużą rolę w rozwoju najbiedniejszych krajów świata" - mówiła w piątek na konferencji prasowej w Warszawie Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, która jest członkiem Koalicji Sprawiedliwego Handlu.

Dzięki fairtrade producenci w krajach Trzeciego Świata otrzymują stabilną cenę, która pokrywa koszty produkcji, oraz premię, która jest wypłacana jako dodatek do ustalonej ceny. Organizacje producentów decydują, na co przeznaczyć te pieniądze - z reguły inwestują w edukację, ochronę zdrowia, a także w usprawnienie produkcji i urządzenia do przetwórstwa.

Aby uzyskać certyfikat producenci muszą m.in. zapewnić robotnikom dobre warunki pracy, nie przeszkadzać w działalności związków zawodowych. Nie wolno im również zatrudniać dzieci oraz nadużywać pestycydów. W zamian często są wspierani zapłatą do 60 proc. z góry za swoje produkty, co jest ważne, ponieważ z reguły mają problemy z uzyskaniem kredytów na swą działalność.

Za pomocą sprawiedliwego handlu firmy z krajów bogatej Północy mogą się promować jako społecznie odpowiedzialne i dzięki temu poprawiać swój wizerunek. Uzyskują też dostęp do zróżnicowanych produktów. Z kolei konsumenci mogą wybierać produkty społecznie zaangażowane i lepszej jakości.

Obroty produktami ze znakiem sprawiedliwego handlu na świecie wyniosły w 2008 r. 2800 mld euro, podczas gdy w 2001 r. - 238 mld euro. W Polsce jest ok. 150 punktów sprzedaży produktów fairtrade.

Koalicja Sprawiedliwego Handlu zrzesza 14 organizacji pozarządowych, firm i osób prywatnych z całego kraju.

Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu jest organizowany od 2001 r., z reguły w drugą sobotę maja. W tym roku w Polsce imprezy, najczęściej śniadania Fairtrade, odbędą się w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Toruniu i Wrocławiu. (PAP)


Źrodło:www.bankier.pl


Problem wręcz niewolniczej, nieopłacalnej i niehumanitarnej płacy był poruszany w filmie pt."My kupujemy, kto płaci?". Film ten obejrzało ok. 8 klas. Wszystkich bardzo zbulwersowało to, jak światowe koncerny wykorzystują obywateli Globalnego Południa. Kilka opinii na ten temat znajdziesz tutaj.

Bartosz Bednarz, zainspirowany wyżej wymienionym filmem, napisał artykuł dla portalu World Watcher , o traktowaniu pracowników w krajach GP, pt."Rodowód twojego T-shirta". Ja, jako autor, serdecznie zapraszam do lektury :)


"Rodowód twojego T-shirta"

Skąd pochodzi twoja garderoba? Na metkach jak mantra powtarzane są napisy: China, Indonesia, Bangladesh, Turkey, Thajland, lub inne. Czy patrząc na papierek doczepiony do jakiejś rzeczy, zdajesz sobie sprawę, jaką historię mają twoje jeansy, bluzka, czy buty? W jakich warunkach one powstały? Czy przychodzi Ci na myśl, że równie dobrze tą część ubioru mógł uszyć rówieśnik twojej dwunastoletniej siostry? To nie są żarty, ponieważ jest wielkie prawdopodobieństwo, że to dziecko, wykonywało swoje obowiązki w nieludzkich warunkach.

Tirpur. Klasyczne dzieło Hinduskiej urbanizacji. Główne centrum handlowe i transportowe „ono na świat” dla tutejszych fabryk. Gdzie się nie obejrzysz, widzisz coraz to nowsze sznury samochodów, kolorowe reklamy, masę różnorakich towarów i wszechobecną biedę. Woda w rzece jest czarna, ponieważ tak na nią wpłynęła działalność wielkich manufaktur. Nikt nikomu nie zapłacił za skażoną rzekę.

Wioska w okolicy Tipuru. Przed jednym z ubogich domków, zbudowanych z dosłownie wszystkiego, siedzi starzec – mądrość wioski. Codziennie obserwuje, jak tłumy starych i młodych podążają do fabryk, aby zapracować na przeżycie. On też chciałby pracować, ale nie godzi się na takie warunki. Z resztą, kto by chciał starego, niedowidzącego człowieka z lekką niezbornością ruchową, który z trudem nawleka igłę na nitkę. Jest rolnikiem, a raczej nim był – tutaj ziemi nie można uprawiać, ponieważ jest zbyt skażona toksynami z wielkich faktorii, aby coś mogło na niej rosnąć. Nikt mu nie zapłacił za stracone 8ha.


Zapewne nie raz spotkałeś się z sytuacją, kiedy twoja ulubiona firma odzieżowa przeniosła swoją produkcję z Europy do Azji. Dlaczego to zrobili? Oczywiście, jak zawsze, chodzi o pieniądze. Siła robocza w azjatyckich krajach Południa jest bardzo tania, a rządy danych państw wspierają budowę wielkich fabryk i mniejszych manufaktur (specjalne ulgi). Tutejsi przedsiębiorcy też inwestują w przemysł odzieżowy. Zakładają małe firmy, które są dostawcami dla wielkich koncernów. TO właśnie eksporterzy decydują o cenie i warunkach pracy. Każdy chce zaproponować jak najniższą cenę, aby sprzedać swój towar, często kosztem niewinnych ludzi.

W zakładach produkcyjnych jest łamana większość praw kodeksu pracy. Znaczna większość osób zatrudnionych w fabrykach odzieżowych to kobiety. Szacuje sie, że to nawet
ponad 75%. Większość z nich to młode dziewczyny, które migrują ze wsi do miast w poszukiwaniu
pracy. Niektóre maja tylko 15 lat, choć zwykle 17-20. Zdarzają sie też przypadki nielegalnego
zatrudniania w fabrykach dzieci. W 2007 roku wyszło na jaw, że w manufakturze produkującej
w Indiach odzież dla jednej ze znanych brytyjskich marek pracują dzieci w wieku od 10 do 13 lat.

Zwykle dzień pracy w fabryce trwa 10-12 godzin, a w sezonie, kiedy jest więcej pracy, nawet 16-18
godzin. W wielu fabrykach, zwłaszcza w Chinach, 7-dniowy tydzień pracy nie jest rzadkością.
W sezonie, kiedy jest dużo zamówień, pracownice i pracownicy zmuszani są do pracy
w nadgodzinach, które często znacznie przekraczają limity ustalone przez prawo.

W wielu fabrykach stan budynków i warunki pracy pozostawiają wiele do życzenia. Pomieszczenia
są zbyt zatłoczone i nie spełniają standardów bezpieczeństwa. Zdarza sie, że w fabryce zamyka sie
wyjścia awaryjne, żeby utrudnić pracownikom wymykanie sie na nieformalne przerwy, co w przypadku
pożaru kończy sie tragedia. Przykładem tego, jak dramatycznie może skończyć sie nieprzestrzeganie
standardów bezpieczeństwa, jest zawalenie sie fabryki Spectrum w Bangladeszu w 2005 r., w wyniku
którego zginęło 67 pracownic i pracowników.


Pracownicy i pracownice fabryk odzieżowych zarabiają bardzo mało
Stawka jest zwykle niewiele wyższa od ustawowej płacy minimalnej, a w wielu fabrykach znacznie od niej niższa. Właściciele fabryk mogą obniżyć wynagrodzenia pracowników poprzez wprowadzenie systemu pracy na akord, czyli
płacenia za wyprodukowana sztukę odzieży, a nie za godzinę pracy. Stawki ustawiane są w taki
sposób, że żeby zarobić płace minimalna, pracownicy i pracownice musza odsiadywać długie
nadgodziny. Ale nawet płaca minimalna w wielu krajach nie wystarcza na godne życie.
W Bangladeszu płaca minimalna wynosi obecnie ok. 60 zł miesięcznie, czyli mniej więcej 40% tego,
ile, według kalkulacji lokalnych, organizacji pozarządowych powinna wynosić tzw. living wage, czyli
płaca wystarczająca na godne życie.

A co na to importerzy, czyli wielkie koncerny tekstylne? Dla nich liczy się tylko cena, jaką mają zapłacić za towar. Nie interesuje ich los ludzi produkujących go, dla nich ważne są tylko pieniądze. Owszem, są wyjątki, jak np. Mexx, Pepole Tree, które godnie płacą swoim pracownikom, ale te przykłady tylko potwierdza smutną regułę. Owszem, powstało wiele organizacji mających za zadanie uświadamiać konsumentów i wspierać los pracowników z krajów Południa (np. „Modnie i etycznie”), ale nie trafiają one do większej ilości ludzi. Aby chronić prawa robotników, powstały kodeksy w ramach akcji „Clean Clothes Campaign,”, które mają za zadanie m.in. :
1. Praca wynika z wolnego wyboru.
2. Nie ma dyskryminacji przy zatrudnieniu.
3. Nie wykorzystuje sie pracy dzieci.
4. Respektowane jest prawo do wolnego zrzeszania sie i zbiorowych negocjacji.
5. Wypłacana jest płaca wystarczająca na godne życie (tzw. living wage).
6. Godziny pracy nie są zbyt długie (nadgodziny sa dobrowolne i dodatkowo płatne).
7. Warunki pracy są godne (bezpieczne, przyzwoite miejsce pracy i zakaz stosowania
przemocy fizycznej, werbalnej i psychicznej przez przełożonych).
8. Zawarta jest umowa o prace (kontrakt albo inna forma).

Kodeks stał się bardzo popularny i przyjęło go wiele popularnych firm (np. H&M). Jednak to nie oznacza, ze jest on przestrzegany…

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego para jeansów np. w H&M kosztuje 150 zł? Co składa się na tą cenę, jeżeli zarobki jego wytwórcy są tak małe? Oto wykaz zysków z jednej pary jeansów.
Firma transportowa – 5%
Robotnik – 0,5%
Właściciel fabryki – 12%
Urzędnik państwowy (podatki)– 20%
Właściciel marki – 32,5%
Właściciel sklepu – 30%
Liczmy, że materiały zużyte do produkcji, to 4% kwoty, a zarobek robotnika to 0,5 %. Prostym równaniem wychodzi, że realnie, wyprodukowanie spodni kosztuje 6 zł + 0,75zł, czyli 6,75 zł. Ewentualny transport to 7,50 zł. Czyli zwykła cena „Denimów” po produkcji i transporcie to 14,25 zł. Też tak myślę, że bycie szefem koncernu odzieżowego to doskonały interes 

Jak wiec możemy się przeciwstawić temu niszczącemu procederowi?
Najgorszym działaniem byłby bojkot danych marek. Przemysł odzieżowy jest podstawa gospodarki wielu krajów w Azji, Ameryce Południowej i Afryce.
W Kambodży i Bangladeszu odpowiada za ok. 80% dochodów z eksportu. W Lesotho daje 90%
miejsc pracy w przemyśle. Uzależnienie państw od przemysłu odzieżowego sprawia, że zwłaszcza
młodzi, bezrobotni ludzie często nie maja innego wyjścia niż przyjąć prace w fabryce odzieżowej,
nawet na nieuczciwych warunkach. Wstrzymanie wydawania pieniędzy na ubrania jest równe zabraniu im chleba.

Po pierwsze: powinniśmy być odpowiedzialnymi konsumentami i wspierać te marki, o których wiadomo, że szanują prawa swoich pracowników. Możemy też wywierać naciski na firmy różnymi drogami (e-mail, telefon, list…) i wspierać kampanie walczące o wdrażanie punktów kodeksu etycznego w życie. Warto też kupować produkty oznaczone logiem Fair Trade. Razem, powoli, możemy zapewnić godne warunki pracy i życia dla robotników z krajów Globalnego Południa. Z dnia na dzień, sytuacja się poprawia ;)

Nakarm głodnych - okruszek.pl

Prezentujemy kolejny sposób, jak pomoć potrzebującym w kilka sekund i nic za to nie płacąc. Strona www.okruszek.pl jest bardzo podobna w działaniu do www.pajacyk.pl. Wystraczy kliknąć w widoczny baner "pomagamy", aby pieniądze z oglądanej reklamy poszły na posiłki dla głodnych. Robiąc tak niewiele, mozesz zrobić tak wiele.

Fundacja „ Bliźniemu Swemu” (właścieciel www.okruszek.pl) na rzecz Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta jest organizacją pożytku publicznego. Została powołana przez Zarząd Główny w celu wspierania i promowania działań Towarzystwa, na terenie całej Polski.

Fundacja „ Bliźniemu Swemu” społecznymi siłami pozyskuje środki na działalność statutową Towarzystwa, krzewi idee pomocy bezdomnym i ubogim oraz prowadzi działania na rzecz zapobiegania bezdomności wśród dzieci
i młodzieży. Pozyskuje sponsorów, organizuje koncerty charytatywne, prowadzi aukcje dzieł sztuki, funduje stypendia dla wychowanków domów dziecka.
Skupia wokół swoich działań ludzi dobrej woli, min takie osobowości jak: Henryk Mikołaj Górecki, Krzysztof Penderecki, Andrzej Zoll, Franciszek Starowieyski, Wojciech Kilar, Rafał Olbiński, Stanisław Rodziński, Adam Myjak, Arcybiskup Józef Michalik, Arcybiskup Stanisław Dziwisz i wielu innych.

Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta, na rzecz którego działa Fundacja prowadzi obecnie 102 placówki ( hostele, schroniska, jadłodajnie, łaźnie, domy dziecka). Działa w Polsce od 25 lat, zrzesza ponad 4 tys. członków
i wolontariuszy.

sobota, 2 maja 2009

Drugi pokaz SKF: "Chiny w kolorze blue"

Grunt to dobry pomysł

Kilka dni przed wyjściem młodzieży do Trzebnickiego Ośrodka Kultury na naszym blogu „Patrz i zmieniaj” pojawiła się informacja o kolejnej projekcji filmu, która miała odbyć się 27 kwietnia.

Na początku zaplanowaliśmy spotkanie SKF w szkolnej bibliotece u p. Bogusi Łukaniec, pojawić się miało ponad trzydziestu uczniów. Podczas rozmowy z p. Łukaniec liderzy projektu wpadli na genialny pomysł! Wyświetlimy film w sali kinowej. Bartek udał się więc na rozmowę do dyrektorki TOK. Przedstawił założenia projektu „Patrz i zmieniaj”, opowiedział o Centrum Edukacji Obywatelskiej, dodatkowo użył osobistego wdzięku i – oczywiście - uzyskał zgodę na wyemitowanie filmu przed większą publicznością. Nadarzała się właśnie sposobność. Na rozstrzygnięcii konkursu o prawach człowieka w literaturze zaproszono około dwustu osób!

W poniedziałek przyszli do TOK uczniowie z sąsiedniego Gimnazjum nr 1, gimnazjaliści z PZS nr 1 oraz uczniowie z Powiatowego Zespołu Szkół nr 2. To absolutny sukces Szkolnego Klubu Filmowego!



Trzy, dwa, jeden.. akcja!

Przed seansem nasze koleżanki: i małe, i duże zaprezentowały układy baletowe. Również liderki „Patrz i zmieniaj” – Paula Lechowska i Agnieszka Gniadek – jak przystało na wszechstronnie uzdolnione dziewczyny - lekko i zwiewnie wykonały swój program artystyczny. Dostały gromkie brawa od zachwyconej publiczności. Po wrażeniach estetycznych nadszedł czas na emocje konkursowe. Organizatorka przedsięwzięcia, Ula Ciołkowska, wręczyła nagrody za prace o prawach człowieka. Jury je fachowo skomentowało, a zwycięzcy przeczytali nam fragmenty swoich esejów. Po chwili na scenę wszedł Bartek Bednarz, zapowiedział nasz seans, krótko wytłumaczył, skąd i dlaczego dzisiejsze filmowe spotkanie, wyjaśnił publiczności nazewnictwo typu: kraje Południa i Północy, edukacja globalna, cele milenijne.

Jeszcze przez chwilę słyszę dyskusje na końcu sali. Po kilkudziesięciu sekundach wszystko ucicha, zaczynamy w skupieniu czytać napisy. Rozpoczynamy projekcję. Przed nami „niebieskie Chiny”.



Co tak naprawdę wzbudziło tyle emocji ?

Film wyreżyserowany przez Micha X. Peleda był dla uczniów bardzo poruszający, o czym przekonałam się, rozmawiając z nimi po jego zakończeniu.

Łatwo można było to też zauważyć podczas seansu. Gdy na ekranie miało miejsce jakieś przykre wydarzenie, słyszałam komentarze zbulwersowanych kolegów. Losy wszystkich bohaterek były na tyle ciekawe, że nasze koleżanki i koledzy przez 90 minut - niekiedy zdziwieni, często wzruszeni – śledzili w skupieniu rozwój wydarzeń. Kiedy na początku filmu wypowiadała się główna bohaterka, młodzież (zwłaszcza dziewczyny) kiwała z niedowierzaniem głowami.

Po projekcji zebrałam opinie od kilku osób: „Mamy po 15 lat, chodzimy do szkoły, w domu niczego nam nie brakuje, tyle nowości technologicznych wokół, a tam? 14-letnia dziewczyna musi wyjechać do pracy, marząc, że w końcu będzie mogła wyrwać się z szarej codzienności, zobaczyć świat, poznać nowych ludzi, zaprzyjaźnić się. Tymczasem czeka ją ciężka, wymagająca niezwykłej dokładności robota: 17 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu. Przez 90 minut oglądania filmu dowiedziałam się, że zarobiła 1,45$! To straszne, żyjemy tak wspaniale w porównaniu nastolatkami z Chin. Gdzie równość wobec prawa?!”- stwierdziła moja koleżanka z zaprzyjaźnionej szkoły. Kilkanaście osób siedzących blisko Asi zdecydowanie się z nią zgodziło, dorzucając kolejne refleksje i zastanawiając się głośno, jak to możliwe.

„Nikt nie zasługuje na tak okropne traktowanie! Przez trzy miesiące nastolatki nie dostawały wypłaty, kiedy każda z nich ją otrzymała, marzyła o wyjeździe do domu, by spotkać się z ukochanymi osobami. Wrócić tam, skąd kiedyś chciały uciec. Ich los mnie przeraził i uświadomił tak wiele naturalnych rzeczy, których na co dzień nie doceniam” – denerwowała się Ania.

„Ten film spowodował, że inaczej patrzę na ludzi z Południa.” – przyznała jedna z gimnazjalistek. „Powinniśmy więcej rozmawiać na takie tematy, mimo że odczuwamy dyskomfort i poczucie winy. Ale życie nie składa się z samych przyjemności” – dodała na koniec. A my już wiemy, dokąd wybierzemy się z naszymi filmami i propozycją warsztatówJ


Nasz nowy związek

Współpraca szkolnej grupy projektu „Patrz i zmieniaj” oraz Trzebnickiego Ośrodka Kultury zaowocowała wizją kolejnych spotkań. Liderzy i nasza koordynatorka, p. Monika Komisarczyk, bardzo się cieszą z realizacji pomysłu i tak żywego odbioru filmu przez młodzież z innych szkół. Miło nam również, że dyrekcja tej instytucji przyjaźnie odnosi się do naszych pomysłów, zachęcając do realizacji wspólnych przedsięwzięć.

Czekamy więc z niecierpliwością na kolejny pokaz.


Relację przygotowała Małgosia Mróz