W sobotę(9.05) wypada Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu. Z tej okazji w siedmiu miastach Polski odbędą się imprezy promujące sprawiedliwy handel i świadomość konsumencką.
Sprawiedliwy handel (ang. fairtrade) to system, który monitoruje produkty na każdym etapie - od producenta przez eksporterów, importerów i przetwórców aż do końcowego produktu. Produkty oznaczone czarno-niebiesko-żółtym znakiem fairtrade są co prawda droższe od innych, ale z reguły odznaczają się lepszą jakością. Z jednej strony pozwalają one konsumentom na świadomy wybór, z drugiej wspierają pomoc dla krajów biednego Południa.

Koalicja Sprawiedliwego Handlu, która promuje fairtrade w Polsce, zwraca uwagę na problem sprawiedliwej zapłaty dla producentów z krajów Trzeciego Świata. Dla przykładu Etiopczyk, który pracuje na plantacji kawy, dostaje za kilogram ziaren równowartość 1,20 zł. W Polsce można z tej ilości kawy zaparzyć 80 filiżanek i sprzedać w kawiarni za ok. 500 zł.
"Są bardzo silne związki między pomocą humanitarną i rozwojową, której udzielamy, a sprawiedliwym handlem. Zwłaszcza w pomocy rozwojowej sprawiedliwy handel może odegrać bardzo dużą rolę w rozwoju najbiedniejszych krajów świata" - mówiła w piątek na konferencji prasowej w Warszawie Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, która jest członkiem Koalicji Sprawiedliwego Handlu.
Dzięki fairtrade producenci w krajach Trzeciego Świata otrzymują stabilną cenę, która pokrywa koszty produkcji, oraz premię, która jest wypłacana jako dodatek do ustalonej ceny. Organizacje producentów decydują, na co przeznaczyć te pieniądze - z reguły inwestują w edukację, ochronę zdrowia, a także w usprawnienie produkcji i urządzenia do przetwórstwa.
Aby uzyskać certyfikat producenci muszą m.in. zapewnić robotnikom dobre warunki pracy, nie przeszkadzać w działalności związków zawodowych. Nie wolno im również zatrudniać dzieci oraz nadużywać pestycydów. W zamian często są wspierani zapłatą do 60 proc. z góry za swoje produkty, co jest ważne, ponieważ z reguły mają problemy z uzyskaniem kredytów na swą działalność.
Za pomocą sprawiedliwego handlu firmy z krajów bogatej Północy mogą się promować jako społecznie odpowiedzialne i dzięki temu poprawiać swój wizerunek. Uzyskują też dostęp do zróżnicowanych produktów. Z kolei konsumenci mogą wybierać produkty społecznie zaangażowane i lepszej jakości.
Obroty produktami ze znakiem sprawiedliwego handlu na świecie wyniosły w 2008 r. 2800 mld euro, podczas gdy w 2001 r. - 238 mld euro. W Polsce jest ok. 150 punktów sprzedaży produktów fairtrade.
Koalicja Sprawiedliwego Handlu zrzesza 14 organizacji pozarządowych, firm i osób prywatnych z całego kraju.
Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu jest organizowany od 2001 r., z reguły w drugą sobotę maja. W tym roku w Polsce imprezy, najczęściej śniadania Fairtrade, odbędą się w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Toruniu i Wrocławiu. (PAP)
Źrodło:www.bankier.pl Problem wręcz niewolniczej, nieopłacalnej i niehumanitarnej płacy był poruszany w filmie pt."My kupujemy, kto płaci?". Film ten obejrzało ok. 8 klas. Wszystkich bardzo zbulwersowało to, jak światowe koncerny wykorzystują obywateli Globalnego Południa. Kilka opinii na ten temat znajdziesz
tutaj.
Bartosz Bednarz, zainspirowany wyżej wymienionym filmem, napisał artykuł dla portalu
World Watcher , o traktowaniu pracowników w krajach GP, pt."Rodowód twojego T-shirta". Ja, jako autor, serdecznie zapraszam do lektury :)
"Rodowód twojego T-shirta"Skąd pochodzi twoja garderoba? Na metkach jak mantra powtarzane są napisy: China, Indonesia, Bangladesh, Turkey, Thajland, lub inne. Czy patrząc na papierek doczepiony do jakiejś rzeczy, zdajesz sobie sprawę, jaką historię mają twoje jeansy, bluzka, czy buty? W jakich warunkach one powstały? Czy przychodzi Ci na myśl, że równie dobrze tą część ubioru mógł uszyć rówieśnik twojej dwunastoletniej siostry? To nie są żarty, ponieważ jest wielkie prawdopodobieństwo, że to dziecko, wykonywało swoje obowiązki w nieludzkich warunkach.
Tirpur. Klasyczne dzieło Hinduskiej urbanizacji. Główne centrum handlowe i transportowe „ono na świat” dla tutejszych fabryk. Gdzie się nie obejrzysz, widzisz coraz to nowsze sznury samochodów, kolorowe reklamy, masę różnorakich towarów i wszechobecną biedę. Woda w rzece jest czarna, ponieważ tak na nią wpłynęła działalność wielkich manufaktur. Nikt nikomu nie zapłacił za skażoną rzekę.
Wioska w okolicy Tipuru. Przed jednym z ubogich domków, zbudowanych z dosłownie wszystkiego, siedzi starzec – mądrość wioski. Codziennie obserwuje, jak tłumy starych i młodych podążają do fabryk, aby zapracować na przeżycie. On też chciałby pracować, ale nie godzi się na takie warunki. Z resztą, kto by chciał starego, niedowidzącego człowieka z lekką niezbornością ruchową, który z trudem nawleka igłę na nitkę. Jest rolnikiem, a raczej nim był – tutaj ziemi nie można uprawiać, ponieważ jest zbyt skażona toksynami z wielkich faktorii, aby coś mogło na niej rosnąć. Nikt mu nie zapłacił za stracone 8ha.

Zapewne nie raz spotkałeś się z sytuacją, kiedy twoja ulubiona firma odzieżowa przeniosła swoją produkcję z Europy do Azji. Dlaczego to zrobili? Oczywiście, jak zawsze, chodzi o pieniądze. Siła robocza w azjatyckich krajach Południa jest bardzo tania, a rządy danych państw wspierają budowę wielkich fabryk i mniejszych manufaktur (specjalne ulgi). Tutejsi przedsiębiorcy też inwestują w przemysł odzieżowy. Zakładają małe firmy, które są dostawcami dla wielkich koncernów. TO właśnie eksporterzy decydują o cenie i warunkach pracy. Każdy chce zaproponować jak najniższą cenę, aby sprzedać swój towar, często kosztem niewinnych ludzi.
W zakładach produkcyjnych jest łamana większość praw kodeksu pracy. Znaczna większość osób zatrudnionych w fabrykach odzieżowych to kobiety. Szacuje sie, że to nawet
ponad 75%. Większość z nich to młode dziewczyny, które migrują ze wsi do miast w poszukiwaniu
pracy. Niektóre maja tylko 15 lat, choć zwykle 17-20. Zdarzają sie też przypadki nielegalnego
zatrudniania w fabrykach dzieci. W 2007 roku wyszło na jaw, że w manufakturze produkującej
w Indiach odzież dla jednej ze znanych brytyjskich marek pracują dzieci w wieku od 10 do 13 lat.
Zwykle dzień pracy w fabryce trwa 10-12 godzin, a w sezonie, kiedy jest więcej pracy, nawet 16-18
godzin. W wielu fabrykach, zwłaszcza w Chinach, 7-dniowy tydzień pracy nie jest rzadkością.
W sezonie, kiedy jest dużo zamówień, pracownice i pracownicy zmuszani są do pracy
w nadgodzinach, które często znacznie przekraczają limity ustalone przez prawo.
W wielu fabrykach stan budynków i warunki pracy pozostawiają wiele do życzenia. Pomieszczenia
są zbyt zatłoczone i nie spełniają standardów bezpieczeństwa. Zdarza sie, że w fabryce zamyka sie
wyjścia awaryjne, żeby utrudnić pracownikom wymykanie sie na nieformalne przerwy, co w przypadku
pożaru kończy sie tragedia. Przykładem tego, jak dramatycznie może skończyć sie nieprzestrzeganie
standardów bezpieczeństwa, jest zawalenie sie fabryki Spectrum w Bangladeszu w 2005 r., w wyniku
którego zginęło 67 pracownic i pracowników.

Pracownicy i pracownice fabryk odzieżowych zarabiają bardzo mało
Stawka jest zwykle niewiele wyższa od ustawowej płacy minimalnej, a w wielu fabrykach znacznie od niej niższa. Właściciele fabryk mogą obniżyć wynagrodzenia pracowników poprzez wprowadzenie systemu pracy na akord, czyli
płacenia za wyprodukowana sztukę odzieży, a nie za godzinę pracy. Stawki ustawiane są w taki
sposób, że żeby zarobić płace minimalna, pracownicy i pracownice musza odsiadywać długie
nadgodziny. Ale nawet płaca minimalna w wielu krajach nie wystarcza na godne życie.
W Bangladeszu płaca minimalna wynosi obecnie ok. 60 zł miesięcznie, czyli mniej więcej 40% tego,
ile, według kalkulacji lokalnych, organizacji pozarządowych powinna wynosić tzw. living wage, czyli
płaca wystarczająca na godne życie.
A co na to importerzy, czyli wielkie koncerny tekstylne? Dla nich liczy się tylko cena, jaką mają zapłacić za towar. Nie interesuje ich los ludzi produkujących go, dla nich ważne są tylko pieniądze. Owszem, są wyjątki, jak np. Mexx, Pepole Tree, które godnie płacą swoim pracownikom, ale te przykłady tylko potwierdza smutną regułę. Owszem, powstało wiele organizacji mających za zadanie uświadamiać konsumentów i wspierać los pracowników z krajów Południa (np. „Modnie i etycznie”), ale nie trafiają one do większej ilości ludzi. Aby chronić prawa robotników, powstały kodeksy w ramach akcji „Clean Clothes Campaign,”, które mają za zadanie m.in. :
1. Praca wynika z wolnego wyboru.
2. Nie ma dyskryminacji przy zatrudnieniu.
3. Nie wykorzystuje sie pracy dzieci.
4. Respektowane jest prawo do wolnego zrzeszania sie i zbiorowych negocjacji.
5. Wypłacana jest płaca wystarczająca na godne życie (tzw. living wage).
6. Godziny pracy nie są zbyt długie (nadgodziny sa dobrowolne i dodatkowo płatne).
7. Warunki pracy są godne (bezpieczne, przyzwoite miejsce pracy i zakaz stosowania
przemocy fizycznej, werbalnej i psychicznej przez przełożonych).
8. Zawarta jest umowa o prace (kontrakt albo inna forma).
Kodeks stał się bardzo popularny i przyjęło go wiele popularnych firm (np. H&M). Jednak to nie oznacza, ze jest on przestrzegany…
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego para jeansów np. w H&M kosztuje 150 zł? Co składa się na tą cenę, jeżeli zarobki jego wytwórcy są tak małe? Oto wykaz zysków z jednej pary jeansów.
Firma transportowa – 5%
Robotnik – 0,5%
Właściciel fabryki – 12%
Urzędnik państwowy (podatki)– 20%
Właściciel marki – 32,5%
Właściciel sklepu – 30%
Liczmy, że materiały zużyte do produkcji, to 4% kwoty, a zarobek robotnika to 0,5 %. Prostym równaniem wychodzi, że realnie, wyprodukowanie spodni kosztuje 6 zł + 0,75zł, czyli 6,75 zł. Ewentualny transport to 7,50 zł. Czyli zwykła cena „Denimów” po produkcji i transporcie to 14,25 zł. Też tak myślę, że bycie szefem koncernu odzieżowego to doskonały interes
Jak wiec możemy się przeciwstawić temu niszczącemu procederowi?
Najgorszym działaniem byłby bojkot danych marek. Przemysł odzieżowy jest podstawa gospodarki wielu krajów w Azji, Ameryce Południowej i Afryce.
W Kambodży i Bangladeszu odpowiada za ok. 80% dochodów z eksportu. W Lesotho daje 90%
miejsc pracy w przemyśle. Uzależnienie państw od przemysłu odzieżowego sprawia, że zwłaszcza
młodzi, bezrobotni ludzie często nie maja innego wyjścia niż przyjąć prace w fabryce odzieżowej,
nawet na nieuczciwych warunkach. Wstrzymanie wydawania pieniędzy na ubrania jest równe zabraniu im chleba.
Po pierwsze: powinniśmy być odpowiedzialnymi konsumentami i wspierać te marki, o których wiadomo, że szanują prawa swoich pracowników. Możemy też wywierać naciski na firmy różnymi drogami (e-mail, telefon, list…) i wspierać kampanie walczące o wdrażanie punktów kodeksu etycznego w życie. Warto też kupować produkty oznaczone logiem Fair Trade. Razem, powoli, możemy zapewnić godne warunki pracy i życia dla robotników z krajów Globalnego Południa. Z dnia na dzień, sytuacja się poprawia ;)