środa, 5 stycznia 2011

Wróciłam z Ghany…

Tym zdaniem rozpoczęła spotkanie z klasą 2a LO Aleksandra Piszel z Salezjańskiego Wolontariatu Młodych.

Ola jest absolwentką stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim i jednocześnie działa jako wolontariuszka, szukając sposobów na zrealizowanie swoich planów, które wiążą się – ogólnie rzecz ujmując- z pomaganiem innym poprzez edukację.

W Ghanie przebywała trzy miesiące, zajmując się głównie dziećmi i młodzieżą. Mieszkała na peryferiach miasta i miała sposobność dokładniejszego przyjrzenia się codziennemu życiu Afrykańczyków.

Swoimi wrażeniami i przemyślenia podzieliła się we wtorkowe przedpołudnie z młodzieżą gimnazjum i liceum. Opowieść o doświadczeniu w pracy wolontariuszki zilustrowała zdjęciami, które szczególnie zapadały w pamięć i poruszyły emocje młodzieży.

Jak się żyje w tym afrykańskim kraju? Czym najbardziej cieszą się tam dzieci? Czego brakuje im brakuje? Co jest największym przysmakiem? Na te pytania potrafiliby już odpowiedzieć uczniowie klasy 2a, 3B i 3C. Spotkanie zorganizowała koordynatorka projektu "Patrz i zmieniaj" i opiekunka Szkolnej Grupy Amnesty International nr 108 Monika Komisarczyk. Oto relacje licealistek:

Ghana– państwo położone w zachodniej Afryce nad Oceanem Atlantyckim, graniczy z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Nazwa kraju w języku Asante oznacza tyle co "Król - Wojownik". To właśnie tam udała się młoda wolontariuszka, Ola Piszel, która spędziła w Ghanie 6 miesięcy. Odwiedziła naszą szkołę 21 grudnia i z wybranymi klasami przeprowadziła warsztaty mające na celu zapoznanie nas z realiami życia Ghańczyków. Jak się szybko okazało, nasza wiedza na temat tego wspaniałego kraju była, delikatnie mówiąc, fragmentaryczna i powierzchowna. Na szczęście Aleksandrze udało się ją pogłębić.
Podczas 45 minut warsztatów dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o tym egzotycznym kraju. Jego społeczeństwo –zdaniem wolontariuszki - to wspaniały i radosny naród, w którym ogromną rolę odgrywa rodzina. Bez względu na status materialny każda powinna posiadać przynajmniej pięcioro dzieci, bo -jak wierzą mieszkańcy Ghany- dzieci są darem od Boga,a także przyszłością narodu. Takie przekonania sprawiają, że ponad 45% mieszkańców to dzieci do 15 roku życia. Edukacja na poziomie podstawowym dla wszystkich dzieci jest bezpłatna, lecz aby dziecko mogło przychodzić do szkoły, musi mieć mundurek. Niestety, bieda w kraju jest tak ogromna, że większość rodziców nie może pozwolić sobie na kupno mundurka dla jednego dziecka, nie mówiąc już o reszcie rodzeństwa. Dzieci, które nie chodzą do szkoły, spędzają czas bardzo różnie. Dziewczynki opiekują się młodszym rodzeństwem i chodzą po wodę. Te małe i wątłe osóbki są w stanie za jednym razem przenieść nawet do 60 litrów wody. Chłopcy spędzają czas głównie na zabawie, a bawią się wszystkim, czym tylko można: patykiem, kawałkiem opony. Bardzo popularne są również polowania na różne zwierzęta: psy, koty, ptaki- te ostatnie … są przysmakami ghańskich dzieci. Ważną rolę pełnią tam sierocińce założone przez salezjanów, które przygarniają dzieci w trudnych sytuacjach i gwarantują im wykształcenie. Niesamowity zapał dzieci do nauki wzbudzać może podziw, Afrykanie wierzą, że w ten sposób zapewnią sobie lepszą przyszłość.
Ola Piszel stwierdziła, że od Ghańczyków możemy uczyć się radości z codziennego życia i uśmiechu, który stale im towarzyszy.

Refleksje uczniów:

"Co było dla mnie najbardziej zaskakujące? Hmm….chyba to, że być wolontariuszem wcale nie jest tak trudno, jak zawsze sobie to wyobrażałam. Wystarczy znać podstawy angielskiego, i współdziałać z ośrodkami, które zajmują się tego typu przedsięwzięciami. Koszty są finansowane przez Salezjański Wolontariat Misyjny, więc pieniądze praktycznie nie grają roli. Wydaje mi się, że taki wyjazd to naprawdę wspaniałe doświadczenie, zmieniające poglądy oraz nastawienie do otaczającego nas świata i pomagające docenić to, co mamy na co dzień . Co wyniosłam z warsztatów? Oprócz wiedzy? Pragnienie, by odnaleźć w sobie trochę odwagi i samej udać się w taką niezwykłą podróż. Czy może się to udać? Zobaczymy :)"

Kasia Romańska, klasa 2a


"Bardzo lubię poznawać nowe kultury, dlatego z dużym zainteresowaniem oczekiwałam spotkania z wolontariuszką, która niedawno wróciła z Ghany. I nie zawiodłam się. Dowiedziałam się bardzo dużo o zwyczajach ludzi tam mieszkających.
Ghana to kraj bardzo biedny. Brakuje wody pitnej, studni, z których mieszkańcy bez problemu mogliby czerpać wodę do codziennych zajęć. Dla nas jest to niewyobrażalne, że może nie być wody w kranach. A tam, w tym odległym kraju, nikt nie narzeka.
Ludzie starają się sobie pomóc nawzajem. Myślę, iż wynika to z tego, że rodzina jest dla nich najważniejsza. Od najmłodszych lat dzieci wiedzą, iż należy opiekować się młodszym rodzeństwem.
W kraju panuje bieda, dlatego rodziców nie stać na zabawki dla dzieci. Maluchy bawią się tym, co znajdą na drodze lub na podwórku. Oprócz zabawy mają jednak obowiązki. Dziewczynki kilka kilometrów muszą nosić beczki z wodą, aby jej nie brakowało. Jest to praca na pewno za ciężka dla dziecka, tak jednak jest przyjęte w Ghanie i nikt się nie sprzeciwia.
Nauka jest bezpłatna, jednak nie wszystkie rodziny stać na to, aby posyłać dzieci do szkoły, ponieważ obowiązkiem rodzica jest zaopatrzyć syna lub córkę w mundurek i książki. Przy tak dużym bezrobociu i braku pieniędzy na podstawowe środki do życia wiele rodzin musi odmówić swojemu dziecku możliwości korzystania z edukacji i kształcenia się.
Ghana to kraj wielowyznaniowy. Obok siebie stoją kościoły różnych wyznań, w niedzielę wszyscy idą do swoich świątyń i nikomu to nie przeszkadza. Ludzie szanują i akceptują swoje wyznania. Zazdroszczę im tej tolerancji i często zastanawiam się, jak przenieść ją na nasz grunt, polski.
Wydawałoby się, że to Europa jest wielką cywilizacją. Jednak jak przyjrzymy się innym krajom na odległych kontynentach, okazuje się, iż wiele musimy się jeszcze nauczyć."

Natalia Ziętkiewicz, klasa 2a

"Dnia 21 grudnia 2010r. odbyło się spotkanie uczniów naszej szkoły z Aleksandrą Piszel, wolontariuszką Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. Poprowadziła ona warsztaty w ramach projektu „Widzę, uczę, zmieniam!”. Tematem tego spotkania był trzymiesięczny pobyt pani Aleksandry, wraz z innymi wolontariuszami, w Ghanie (państwo w zachodniej Afryce). Mogliśmy dowiedzieć się z niego wielu ważnych informacji m.in. o życiu tamtejszych ludzi, ich obowiązkach, potrzebach (brak wody pitnej), a także edukacji i rozrywkach dzieci. Głównym celem warsztatów było mobilizowanie uczniów do poznawania i zrozumienia wielokulturowości oraz aktywnego uczestnictwa w zglobalizowanym świecie.
Osoby, które są zainteresowane projektem i działalnością wolontariatu, zapraszam do odwiedzenia strony Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego www.wroclaw.swm.pl"

Paulina Wieczorkiewicz, klasa 2a

Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata

Grupa Literacka 2 z projektu unijnego, liderki programu „Patrz i zmieniaj” oraz koordynatorzy Szkolnej Grupy Amnesty International nr 108 spotkali się we wtorek z Piotrem Dobroszem z Centrum Inicjatyw UNESCO, trenerem z zakresu uczenia się międzykulturowego oraz edukacji obywatelskiej, na rzecz praw człowieka i dla zrównoważonego rozwoju.

Piotr poprowadził dla młodzieży zajęcia warsztatowe w ramach międzynarodowego projektu „Obojętność boli” poświęconego Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata . Celem projektu jest promowanie wspólnych Europie wartości i historii poprzez popularyzowanie fenomenu Sprawiedliwych, którzy ryzykowali swoje życie, by uchronić Żydów przed zagładą podczas II wojny światowej.
Uczniowie zapoznali się z historią Wernera Krummego, Niemca, który w 1964 roku został odznaczony medalem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie.

Werner Krumme w czasie II wojny światowej mieszkał i pracował w Breslau (dzisiejszym Wrocławiu). Razem z żoną Ruth Hass pomagali dwóm siostrom żydowskiego pochodzenia. Zostali jednak zdradzeni i deportowani do Auschwitz-Birkenau. Ruth nie przeżyła wojny, zginęła w komorze gazowej (była Żydówką), Wernera zatrudniono w strukturach służby obozowej i korzystając z tego, pomagał innym więźniom, niejednokrotnie ratując ich życie.
Jego dramatyczna historia stała się kanwą warsztatów poświęconych diagnozie Holocaustu i postawom ludzkim przyjmowanym w obliczu skrajnego zagrożenia.
Warsztaty zorganizowała nauczycielka języka polskiego i wiedzy o kulturze Monika Komisarczyk.

Bilans TYGODNIA EDUKACJI GLOBALNEJ 2010

W październiku dowiedzieliśmy się o warsztatach przygotowujących do Tygodnia Edukacji Globalnej, wraz z Bartkiem Bednarzem pojechaliśmy do Kowar, aby móc zdobyć wiedzę i poszerzyć swoje horyzonty. Wróciliśmy do Trzebnicy z bagażem wspomnień i nowych wiadomości, gotowi do rozpoczęcia zajęć. Na tydzień przed otwarciem akcji, w szkole zawisły plakaty promujące kluczowe zagadnienia przedsięwzięcia. Powoli zbieraliśmy materiały i przygotowywaliśmy się do prowadzenia warsztatów.
Nadszedł upragniony poniedziałek. Już na pierwszych lekcjach spotkaliśmy się z młodymi chemikami, którzy entuzjastycznie zareagowali na naszą wizytę. Od samego początku brali czynny udział w zajęciach, zaskakując nas tym samym zasobami swojej wiedzy.
Na samym początku warsztatów chcieliśmy bliżej poznać naszych tymczasowych „uczniów”. Każdy przed wyjawieniem imienia, musiał określić swoją osobę jakimś przymiotnikiem np.: grzeczna Gosia, czy burzliwy Bartosz. Ustaliliśmy zasady zachowania na zajęciach. Wypisaliśmy na kontrakcie zagadnienia, do których każdy z nas powinien się zastosować. Nasze energizery wzbudzały wiele emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Ma Dzinga robiła furorę, była w stanie rozbudzić każdego uczestnika zajęć. Przechodząc do części merytorycznej spotkania zadawaliśmy istotne pytania: „Czym według Ciebie jest Edukacja Globalna?” i „Z czym kojarzy Ci się pojęcie globalizacji?”. Podkreślaliśmy, że wszystkie odpowiedzi, które padną z ust uczniów będą poprawne, ponieważ zostaną zinterpretowane indywidualnie i przez każdego są rozumiane inaczej. Ktoś w żartach powiedział, że z globalizacją kojarzy mu się globus. Przytaknęliśmy i drogą dedukcji oraz krótkiej rozmowy, udowodniliśmy, że to prawda. Globus to świat, świat do społeczeństwo, społeczeństwo to działanie, działanie to pomysły i innowacje. Był to doskonały przykład, ponieważ uczestnicy byli w stosunku do nas śmielsi i częściej zabierali głos, nie wstydzili się wyrażać swojej opinii.


Po krótkim wprowadzeniu, przyszedł czas na prezentację głównego zagadnienia zajęć –obywatelstwa. Krótka przebieżka po historii, pojęcie obywatela w starożytnych Atenach, czasach feudalnych i współczesności. Na środku sali pojawiło się krzesło, które na okres warsztatów stało się obywatelem. Omawialiśmy wymiary jakimi dysponuje człowiek. Na zasadzie skojarzeń i niewielkich podpowiedzi, uczestnicy odgadywali wymiary. Najbardziej istotnym był -według nas- wymiar społeczny, ponieważ człowiek żyje z innymi ludźmi, akceptuje ich, przebywa z nimi na co dzień. Jest wiele spraw które łączą ludzi, zbliżając ich do siebie, czyniąc istotami społecznymi. Pojawiły się też inne wymiary np. polityczny, ekonomiczny, obywatelski czy kulturalny. Uczniowie stali się bardzo kreatywni, stwierdziliśmy, że koniecznie trzeba wykorzystać ten zapał do pracy. Podzieliliśmy ich na grupy, w których musieli stworzyć obraz obywatela idealnego, czyli takiego, który mógłby stanowić dla nas wzór. Czas na wykonanie tego ćwiczenia to zaledwie 10 minut, uczniowie zaskoczyli nas swoimi pomysłami, niektóre prace były zdumiewające, zarówno pod względem merytorycznym, jak i graficznym. Przedstawiciele grup prezentowali swoje dzieła, omawiając narysowane symbole, czy wyjaśniając niezrozumiałe pojęcia. Dźwięk dzwonka był dla nas sygnałem, że czas pierwszej lekcji minął. Byliśmy zadowoleni, że udało nam się zrealizować dwa ćwiczenia w czasie jednej lekcji. Przygotowaliśmy salę na drugą godzinę lekcyjną, przedzielając ją na pół taśmą i przyklejając na jednej ze ścian- TAK, a na równoległej do niej- NIE. Kiedy uczniowie pojawili się w klasie, poprosiliśmy ich o ponowne zajęcie miejsc w kole. Podsumowaliśmy ćwiczenie, zbierając informacje o idealnym obywatelu.
Czekało nas krótkie ćwiczenie energetyzująco-edukacyjne. Mieliśmy minutę na znalezienie wspólnej cechy z drugą osobą. Warto dodać, że stwierdzenie które przedstawiamy jednej z osób, musimy zachować tylko dla niej, tzn, że nie możemy użyć go w stosunku do drugiej osoby, np. Bartek wita się z Michałem i oznajmia mu, że należą do grupy mężczyzn, oznacza to, że nie może zastosować tego stwierdzenia w przypadku Artura. Gdy czas upłynął zapytaliśmy, komu udało się zapoznać największą ilość osób. Chcieliśmy pokazać, jak wiele mamy ze sobą wspólnego i ile tak naprawdę nas łączy, mimo, że spora ilość uczestników twierdziła, że w pewnych kwestiach jesteśmy od siebie bardzo oddaleni. Poprosiliśmy jedną z dziewcząt o powiedzenie głośnego, konkretnego „NIE”, a następnie wszyscy krzyknęliśmy to słowo. Działając wspólnie- możemy więcej, jesteśmy silniejsi niż jednostka, a nasze kroki zostaną zauważone.

Przeszliśmy do bardzo istotnej części warsztatów. Wykorzystaliśmy przedzieloną salę i dwie kartki zawieszone na ścianach. Uczestnicy zależnie od zdania, przy którym będą, mają za zadanie stawiać kroki na jedną ze stron, uzasadniając swoje zdanie. Pytanie testowe brzmiało „Czy Pepsi jest lepsza niż Coca-Cola?”. Już na początku wywiązała się żywa dyskusja i przekonujące argumenty obu stron. Przeszliśmy do zagadnień związanych z tematem warsztatów. Największe zainteresowanie, wzbudziło pytanie dotyczące wprowadzenia inwigilacji w Polsce. Uczniowie bardzo wyraźnie zareagowali, natychmiast uzasadniając swoją opinię. Dysponowaliśmy 5 pytaniami, poświęcając na każde od 5 do 7 minut. Poprzez dyskusję uczniowie mogli zdobyć największą ilość wiedzy, mieli szansę wyrażenia swojej opinii i odczuć odnośnie poszczególnych zagadnień. Nasze warsztaty zbliżały się do mety. Chcieliśmy je jakoś podsumować. Zaproponowaliśmy uczestnikom ewaluację. Stałam na krześle, usytuowanym na środku sali. Uczniowie według skali uczuć, podchodzili do krzesełka, oceniając tym samym warsztaty. Z naszych obserwacji wynikało, że największe zainteresowanie wzbudziła dyskusja, następnie praca w grupach i idea z krzesłem. Energizery okazały się świetnym pomysłem na zintegrowanie i zapoznanie grupy z animatorami.

Podziękowaliśmy uczniom za wspaniałą współpracę i świetną zabawę. Ruszyliśmy do innych klas liceum. Było ich aż 7! Wykorzystywaliśmy tą samą formę przekazu informacji, w każdej klasie reakcje na zadania były bardzo zbliżone, a energizery wzbudzały równie duże emocje.
Poniedziałkowe popołudnie upłynęło w świetle działań polityczno-społecznych. W szkolnej auli gościliśmy przedstawicieli lokalnej władzy, szukając odpowiedzi na pytania obywatelskie, rozmawialiśmy z naszymi ekspertami.
Każdego dnia spotykaliśmy się na zajęciach z edukacji obywatelskiej. Środa była przełomowym dniem, z jednej strony był to półmetek naszych działań, z drugiej –ważne przedsięwzięcie i wielki test- dla nas. W całej szkole rozwiesiliśmy plakaty promujące emisję krótkometrażowego filmu „W imię honoru”. Środowa, 20-minutowa przerwa dla każdego powinna być zarezerwowana na zdobywanie wiedzy obywatelskiej, emitowaliśmy film w szkolnej auli, licząc na jak największą frekwencję. Na początku pojawiło się lekkie zaniepokojenie, zadzwonił dzwonek, a w sali byliśmy zupełnie sami. Po chwili napłynęła fala uczniów. Coraz więcej znajomych twarzy pojawiało się w drzwiach, wchodząc do środka, zajmując miejsca i wciągając się w fabułę filmu. Kiedy do końca przerwy pozostało 5 minut, sala liczyła ponad 40 uczniów! Byliśmy zachwyceni, stwierdziliśmy, że edukacja obywatelska w naszej szkole zyskuje coraz większe poparcie.

Piątkowy poranek nie zachęcał do prowadzenia warsztatów, za oknem było mokro i szaro. Na samą myśl o temperaturze panującej na dworze robiło się zimno i wcale nie miałam ochoty na sprawdzanie słupka rtęci przy oknie. Otworzyliśmy szkolną aulę, przygotowując się tym samym do zajęć z klasą, do której uczęszczamy. Czekaliśmy na specjalnego gościa, szykując plakaty potrzebne do pracy w grupach. Tuż przed godziną 8 powitaliśmy Zuzę Naruszewicz –koordynatorkę projektów z Centrum Edukacji Obywatelskiej. Przyjechała z Warszawy, przywożąc ze sobą ogromną ilość pozytywnego nastawienia i ciepłego uśmiechu. Dzień upłynął błyskawicznie. Na ostatnich lekcjach ponownie spotkaliśmy się z Zuzą, tym razem w roli uczestników warsztatów, które sama prowadziła. Na początku oglądaliśmy film pt „Szermierze dla Palestyny”, budzący wiele, przeróżnych odczuć, o których później rozmawialiśmy. Nasza animatorka zaproponowała nam kilka, świetnych ćwiczeń. Każdy z nas mógł wyrazić swoją opinię, opowiedzieć o swoich odczuciach. Warsztaty wzbudziły bardzo pozytywne emocje, wszyscy straciliśmy poczucie czasu. Niestety musieliśmy się pożegnać, przecież wszystko co dobre, kiedyś się kończy…

Czwarta odsłona Tygodnia Edukacji Globalnej już za nami. Bardzo dużo czasu i wysiłku przy wykonanej pracy, ale zarazem niezliczona ilość ciepłych słów, jakie otrzymaliśmy po warsztatach, zarówno od uczniów, jak i nauczycieli – to bilans naszej pracy. Co możemy powiedzieć odczuciach jakie nam towarzyszą? Wielka satysfakcja! Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się trafić do tak dużej ilości osób, przekazując im wiedzę, którą zdobyliśmy w trakcie 4-dniowego seminarium. Nasz bagaż został rozpakowany, a kolejny TEG odszedł do historii naszej szkoły.

Gosia Mróz
kl. I a LO